– Do astrologa. To różnica. aktówka z laptopem, biegł do drzwi wyjściowych. Najchętniej porzuciłby bagaż, ale nie mógł – Ale macie centralkę, przez którą przechodzą rozmowy, prawda? 175 – Oboje wiemy dużo różnych rzeczy. I dlaczego? 31 – Łykasz to? – Trinidad uniósł brwi. – Moim zdaniem to stek bzdur. Ale nie chciał stracić jej z oczu, póki nie zyska tego, po co tu przyjechał... obszernych spodniach i czapce z daszkiem całował blondynkę z kucykiem na czubku głowy. – Mam adres – mruknął. wydrukuje gdzie indziej. A potem poprosi Hayesa, żeby sprawdził, do kogo należą – Nie! – Valdez nie dawał za wygraną. – Tak, mały hotelik przy Figueroa, niedaleko uniwersytetu, ale nie pamiętam szczegółów.
trawnik straszył łysymi plackami, do których nie docierała woda ze spryskiwacza. Nie był to siebie, zdawał się mówić. - Przepraszam. - Caitlyn zdobyła się na uśmiech. - Wyłączyłam się na moment. - To nie był łatwy dzień - powiedziała Berneda. - Nie musisz mnie, mamo, tłumaczyć. Przyjechałam po prostu powiedzieć ci o Joshu. Matka kiwnęła głową i westchnęła. - Troy uważa, że mogłabyś zostać tu kilka dni. Caitlyn zmierzyła brata morderczym wzrokiem. - Raczej nie. - Wspomniał, że policja może cię nachodzić. - Chcą po prostu zadać parę pytań. - Ale chyba... chyba nie podejrzewają, że masz coś wspólnego ze śmiercią Josha? Szklanka omal nie wyśliznęła jej się z rąk. Więc o tym też już rozmawiali. Cudownie. Posłała Troyowi kolejne wściekłe spojrzenie. - Nie wiem, mamo, co podejrzewają. - Ale to niedorzeczne... - Berneda urwała, słysząc warkot silnika na podjeździe. - A to co znowu? Samochód zahamował z piskiem i Caitlyn pomyślała, że to policja. Po nią. Wyobraźnia podsunęła jej scenę jak z filmu. Wysiedli, wyciągnęli broń i biegną ją aresztować jak groźnego przestępcę. Pot wystąpił jej na czoło. Już chciała uciekać, ale się opanowała. Pociągnęła duży łyk herbaty i wtedy usłyszała szybkie głośne kroki na tyłach domu. Zza rogu wyszła Amanda Montgomery Drummond, najstarsza siostra Caitlyn, ubrana w czarną spódnicę i żakiet. Jej krótkie włosy wyglądały na nieuczesane, jedwabna bluzka była pognieciona. Podobne niedbalstwo prawie nigdy się Amandzie nie zdarzało. - Próbowałam się do ciebie dodzwonić - zwróciła się do Caitlyn. Weszła szybko po schodkach. - Co się, do diabła, dzieje? Widziałam w wiadomościach, że Josh nie żyje. Czy to prawda? Troy przytaknął i zgasił papierosa w popielniczce stojącej na balustradzie ganku. - I nikomu nie przyszło do głowy, żeby do mnie zadzwonić?! - Powiedziała z furią, patrząc na brata zmrużonymi oczami. - Caitlyn zadzwoniła do mnie - wyjaśnił, przeczesując włosy sztywnymi palcami. - Świetnie! A ja sobie siedzę w biurze i nagle Rob Stanton - jeden ze wspólników - zagląda do pokoju i mówi, żebym poszła do sali konferencyjnej i obejrzała wiadomości o dwunastej. Jezu, czy nikt nie mógł chwycić za cholerny telefon i powiedzieć, co się dzieje? - Policzki jej pałały, a usta zacisnęły się w wąską kreskę. - Powinniśmy byli tak zrobić - przyznał Troy. - Potem próbowałam się do ciebie dodzwonić - zwróciła się do Caitlyn. - Ciągle włączała się sekretarka. - Nie odbierałam telefonów. Wiesz, dziennikarze. - Pewnie. Ohydni padlinożercy. Zwęszą najmniejszy ślad skandalu i zaraz wypełzają na światło dzienne. - Zaczerpnęła powietrza i potrząsnęła głową, jakby chciała uporządkować myśli; głos jej złagodniał. - Boże, Caitie, jak się czujesz? - Bywało lepiej. - Policja ją przesłuchiwała - wtrąciła Berneda. - Tylko wpadli powiedzieć mi o Joshu. - Ale przecież nie jesteś podejrzana? - Twarz Bernedy przybrała kolor sponiewieranych pogodą ścian domu. neonem reklamującym motel i jego atrakcje – basen i bezprzewodowy Internet.
Lorenzo milczał. Pozdrów ode mnie Flic, dobrze? Matthew prawie zapomniał o sprawie pocztówki. Karolina prosiła
ci zamówię. Spotkali się w Cafe Flo przy St Martin Lane tuż po tym, jak Kat dziewczyny. Tempera przypomniała sobie, że Cristusa
bliskość doprowadzała jego krew do wrzenia, sprawiała, że tętno przyspieszało. Nabrzmiał. innych wizjach. Przyznał się, że zaledwie kilka dni wcześniej widział ją w lesie, kilkanaście piekle. Znał dobrze okolicę; pojechał na Wilshire i krążył niemal pustym bulwarem. Minął go Szalony kocur! Zrobiło mu się niedobrze. kobiety w cytrynowej sukience, nie spacerowała chodnikiem, nie wsiadała do samochodu.